Książka Ałbeny Grabowskiej pt. "Lady M" to zdaniem klubowiczów studium ludzkich charakterów. Lektura daje wiele do mylśenia. Z jednej strony poprzez główną bohaterkę Małgorzatę, ukazuje obraz kobiety twardej, bezczelnej, chytrej, często szczerej aż do bólu, widzącej w innych samo zło. Broń Boże nadepnąć jej na odcisk. Natomiast obraz mężczyzny, to "ciapowaty", nie mający swojego zdania, budzący litość i współczucie Krzysztof, ale czy na pewno należy mu współczuć? Tego możemy się dowiedzieć z zaskakującego zakończenia tej powieści, które pokazuje, że Krzysztof taki "święty" wcale nie był.
Ciekawe, że współczesne kobiety tak negatywnie wypowiadają się o swojej płci. Przecież już w Biblii Ewa kusząc Adama miała cechy szekspirowskiej Lady Makbet. Katastrofa tej rodziny była jakby na życzenie ich samych. Z wygodnego, beztroskiego życia rodzą się niezdrowe ambicje - wciąż mało i mało..., zawarte nowe związki, też nie spełniają ich pragnień, aż chce siępowiedzieć - "A dobrze im tak!"
Główna bohaterka to bardzo ciekawa postać. Szkoda tylko, że jej negatywne cechy charakteru: egoizm, pazerność, zarozumiałość, nadopiekuńczość, żądza władzy i mściwość wzięły górę nad tymi dobrymi: elegancka w każdym calu, dobra nauczycielka i koleżanka w pracy, opiekuńcza matka i żona.
Starszym przeszkadzają te szczegółowe sceny erotyczne. Dzisiaj żaden szczegół z życia i ludzkiego ciała nie jest tematem tabu. Przecież Wyspiański pisał w "Weselu": "Świętości nigdy nie szargać, bo trzeba, aby święte były!" A dziś w książce, w prasie, telewizji czy internecie żadnej świętości nie ma, wszystko na wierzchu i wszystko na sprzedaż. Uczciwe i prostolinijne istoty przegrywają z cwaniakami. Młodzi zaś (Jaś, Staś) wcale nie czują odpowiedzialności za swoje życie, za wszystko zło obwiniaja rodziców. Nie podoba się nam to wcale...
Książka zdaniem klubowiczów obnaża zło, jest bardzo smutna, ale warta przeczytania.