Co to za wieś?
Tym pytaniem rozpoczęła się duskusja nad książką Rachel Cusk "Życie na wsi". Nasze wyobrażenie wsi zdaniem czytelników nijak nie przypomina tego co opisane jest w powieści. Autorka łamie stereotyp "wsi spokojnej, wsi wesołej..." jaką znamy ze znanej pieśni Jana Kochanowskiego. Obraz angielskiej sielankowej wsi zupełnie odbiega od tego do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni.
Młoda, niespełna trzydziestoletnia Stella porzuca swoje dotychczasowe życie w Londynie, poślubionego niedawno męża, karierę w kancelarii prawniczej i zostawiwszy rodzinie dość enigmatyczne liściki wyjeżdża na angielską prowincję do miejscowości Hilltop, aby tutaj podjąć się opieki nad niepełnosprawnym fizycznie 17-letnim chłopcem. Czy rzeczywiście znalazła tam szczęście i wybór okazała sie trafny?
"Poszukiwanie szczęścia często staje się największym powodem nieszczęścia"
Wszystkich rozczarowała główna bohaterka i całe zakończenie powieści. Obcowanie z mieszkańcami Hilltop sprawiło, że Stella z ambitnej młodej kobiety, powoli zaczynała przesiąkać - cytując jedną z czytelniczek - "tą typową angielską flegmą" .
Mimo, że akcja powieść nie przypadła wszystkim czytelnikom do gustu, to jednak samej autorce należy się słowo uznania. Rozbudowane, szczegółowe opisy otoczenia, bohaterów, wykonywanych czynności oraz wyszukane słownictwo świadczą o talencie pisarskim. Czytelnicy docenili również trudne zadanie tłumacza, którego praca sprawiła, że powieść momentami przypomina "Nad Niemnem" M. Dąbrowskiej, momentami "Tajemniczy ogród" F.H. Burnett'a.