Odbyło się kolejne spotkanie grupy opowiadaczy. Tematem przewodnim były nowości, które przez ostatnie dekady trafiały pod wiejskie strzechy, zmieniając życie mieszkańców wsi – czasem niepostrzeżenie, a czasem z prawdziwą rewolucją. Niekiedy pojawienie się nowinki w domu, stało się żródłem anegdot przekazywanych w historiach rodzinnych
Wśród opowieści nie zabrakło wspomnień o przyłączeniu elektryczności i pierwszych żarówkach zapalanych w chałupach, o tym, jak do radia zwaracano się z prośbą aby przestało już gdać. Pierwszy telewizor ma wsi przyciągał sąsiadów do jednego pokoju, by wspólnie posłuchać i pooglądać wieczornych wiadomości czy filmów z Warszawy. Szczególne poruszenie wywołała historia staruszka, który na widok kombajnu wszedł na pole i zbierał pozostawione kłosy i zwrócił się ze smutkiem do żony, że napewno już teraz zabrakie chleba. Do szczerwgo śmiechu doprowadziła uczestników historia, o teściowej, która pralkę „Franię" uważała za „czarci wynalazek”, który zniszczy jej najlepsze pościele.
Nie zabrakło też słów o kawie – tej prawdziwej, zapakowanej w próżniowe opakowanie przywiezionej z zagranicznych wojaży, którą obdarowani odstawili do szafki, a gdy chcieli spróbować stwierdzili, że pewnie się zepsuła bo opakowanie jest twarde jak kamień.
Było jeszcze wiele innych opowieści. Spotkanie zakończyło się zdaniem, że choć świat się zmienia, opowieść – jak dawniej – niesie wieść od chałupy do chałupy.