Młodzi ludzie stając na ślubnym kobierecu, przysięgają "Dopóki śmierć nas nie rozłączy". Mają nadzieję, że ich życie potoczy się jak w romantycznych w filmach. Zakończenie jednak "żyli długo i szczęśliwie" występuje tylko w bajkach. Życie, prawdziwe życie we dwoje jest wymagające, w szczególności gdy należy się porozumieć w kwestiach spornych. Kompromisy tu nie wystarczą, bo żadna ze stron nie czuje się wygrana, co jeszcze pogłąbia flustrację. Książka "Nikt nie ocali się sam" M. Mazzantini to przygnębiające studium rozkładu związku dwojga bliskich sobie kiedyś osób. Ogrom żalu, realnych lub domniemanych krzywd, pretensji niszczy i przygnębia. Książkę czytało się klubowiczom opornie. Tylko dwie osoby dobrnęły do końca powieści, mówiąc, że ją domęczyły.
Rozmawiając o małżeństwie bohaterów padło bardzo ciekawe stwierdzenie, że nie należy związku na siłę zmieniać, ale należy go rozwijać i bardzo często wybaczać pomimo wszystko. Dziś młodzi oczekują od życia tak bardzo wiele i jak powiedziała autorka trwa nieustanna impreza na zgliszczach. W trakcie dyskusji uczestnicy dodali, że na zgliszczach takich wartości jak wiara, miłość, oddanie i rodzina.